Jan-Felicjan VII.

Franciszek-Ksawery VIII. burmistrz Mogielnicy

Tomasz Bogumił Jan IX. (Iwan), tytuł książęcy 1821, przeszedł na prawosławie

l i n k s
Children with:
Marcjanna Nostitz-Jackowska
Katarzyna Maleszewska

Siblings:
Jan-Felicyan IX. albo Jan Florian IX.
Walenty IX.

Children:
Dymitr Haryton Ruryk Miron Iwanowicz X.
Mikołaj X., kupił Mir
Włodzimierz Ksawery Soowo Urbitr X.
Bolesława X.
Marcelina bądz Maryanna X.
Katarzyna X.
Marianna X.
Tomasz Bogumił Jan IX. (Iwan), tytuł książęcy 1821, przeszedł na prawosławie
  • Born: 26 grudnia 1788, w Kaliskiem
  • Married to Katarzyna Maleszewska
  • Married to Marcjanna Nostitz-Jackowska
  • Died: po 1861 ok 1878, Rosja
  • Occupation: Deputowany na sejm 1823, emigrant, kolonizator w Algerii,

    1813: kupił Starą Hańczę w gub. augustowskiej
    radca delegacyi administracyjnej przy radzie Stanu Krolestwa,

    zatwierdzony w tytule książęcym przez senat Królestwa 1821r.,
    przyznanie tytułu przez deputację do rozpoznawania tytułów honorowych z grona senatu
    (Archiwum Akt Dawnych w Warszawie, dokument pergaminowy 1437)


    dowodził kilkusetosobowym oddziałem powstańców w 1831, emigrowal do Francji w 1831,
    działał na emigracji, konserwatywnych przekonań zraził sobie emigrację,
    1834 wyjechał kolonizować Afrykę, splajtował w 1839, wrocił do Paryża, pisał listy do cara o amnestię, przejęty nichęcią do Polaków nie chciał być utożsamiany z emigracją. Emigracja uznała go za renegata
    uzyskał amnestię, w 1842 przeszedl na prawosławie, przyjmując imię Iwan,
    Słowianofil, napisał list otwarty do syna Dymitra, namawiając go do przejścia na prawosławie, "naturalny kościół Słowian", potępiony przez Mickiewicza i emigrantów różnych odcieni w marcu 1843.
    W 1843 powrócił do Polski.
    W 1844 Stara Hańcza sprzedana na aukcji Wincentemu Jankowskiemu
    W 1861 otrzymal zatwierdzenie tyt. ks. w Cesarstwie.
    żona I: Katarzyna Maleszewska, córka Katarzyna, frajlina dworu carskiego
    żona II: Marcjanna Nostitz-Jackowska, córki: Bolesława i Marjanna, synowie: Włodzimierz, Dymitr, Mikołaj
    (S.B. str.351)


    Hancza
    A manor farm in the Suwalki district, township Pawlow, Przerosl parish. It lies about 22 km to the NW of Suwalki between a lake of the same name and some nearby hills, in a picturesque setting, but the soil is rocky and infertile. In 1827 there were 8 houses, 120 residents. Currently there are 20 houses, 165 residents.

    The Hancza holding belonged to Bogumil prince Mirski. It was later sold at auction and purchased by Wincenty Jankowski in 1844. Due to the power/strength of the purchase and sale contracts, it was transferred to Adam Karegi and remained in his family until 1876. Division of the holdings followed, and the manor farm of the name Hancza is currently the property of three Israelites.

    The manor farm Old Hancza consists of 1000 acres open area, 380 acres plowed land and orchards, 160 acres meadow, 60 acres pasture, 380 acres woods, 80 acres unused. It has 5 brick buildings, 13 wooden buildings, ???? - 5 halves. Associated villages: village Dzierwany with 10 households and about 280 acres; village Mierkinie, 10 households, 260 acres; village Dziadowek, 8 households, 260 acres; village Zelazkowizna, 2 households, 70 acres; village Antosin, 7 households, 240 acres; village Stolupianki, 9 households, 290 acres; Jaczno settlement, 2 households, 7 acres; village Pogorzelek, 2 households, 60 acres; village Kramnik, 9 households, 390 acres; village Klajpeda Wielka, 8 households, 230 acres; village Nowe Mierkinie, 6 households, 11 acres; village Rogozajny, 4 households, 40 acres; village Lugiele, 16 households, 40 acres.

    Hancza national forests in Sejno district encompass 33,000 acres in area and are divided into three guard/watch regions: Kalety, Lipiny and Podlipki.
    Source: Slownik Geograficzny Krolestwa Polskiego - Warsaw [1882, vol. 3]

    http://suwal2003.w.interia.pl/ludzie5.html
    Żołnierze i bojownicy o niepodległość
    Wielu bohaterów walk i konspiracji wydała Suwalszczyzna, wielu z Suwalszczyzną związało swój los. Do najsłynniejszych partyzantów Powstania Listopadowego należeli Antoni Puszet (1782-1831) i książę Tomasz Teofil Światopełk-Mirski (1788-po 1861). Ten pierwszy był oficerem wojsk napoleońskich. W Powstaniu Listopadowym oprócz działań militarnych na północy województwa operował także w okolicach Puńska i Sejn. Światopełk-Mirski od 1813r. był właścicielem dóbr Stara Hańcza, a w 1825r. był posłem na Sejm Królestwa Polskiego. Po Nocy Listopadowej współredagował w Suwałkach powstańcze pismo Goniec Województwa Augustowskiego. Od czerwca do września 1831r. dowodził kilkusetosobowym oddziałem, potem zaś udał się na emigrację, z której powrócił w 1843r. (skąd tu ten Teofil,? kmh), poza tym ciekawe, że dwóch Tomaszów urodzonych w tym samym roku 26 grudnia 1788 #137

    Jan Tomasz Bogumil Ksiaz Mirski-Swiatopolk
    acceded ?
    deceded n.1861

    to jego synowie porwani przez cara do Korpusu Kadetów i zruszczeni kompletnie
    (Meysztowicz)
    --------------------------------------------------------------------------------
    Vorgänger:Franciszek Xawery Mirski-Swiatopolk
    Nachfolger: Dymitr Iwanowicz Mirski-Swiatopolk
    (A.de G.)


    na tej stronie jest ich linia genealogiczna przedstawiona: http://faui8l.informatik.uni-erlangen.de/cgi-bin/stoyan/llname

    Ludwik Hass (Warszawa)
    W UJARZMIONEJ STOLICY – BEZ LOZY (1831-1905)

    1. Pod rzadami Iwana Paskiewicza
    Po dwudniowej bitwie warszawskiej w dniach 6 i 7 wrzesnia 1831 r., w nocy oddzialy wojska polskiego – na rozkaz naczelnego wodza powstania, gen. Kazimierza Malachowskiego – opuscily stolice Królestwa Polskiego, wycofujac sie w kierunku pólnocno-zachodnim. Kilka godzin pózniej, w czwartkowe przedpoludnie 8 wrzesnia – jak nastepnego dnia informowala mieszkanców jedyna wydana miejscowa gazeta, jednostronicowy „Dziennik Powszechny” – „wojsko Cesarsko-Rosyjskie wskutek konwencji zawartej z wladza wyzsza wkroczylo do Warszawy. Prezydent miasta [Jakub Laszczynski] wraz z Prezesem i Deputacja Rady Municypalnej przyjmowali J.C.M. W[ielkiego] Xiecia Michala w rogatce Jerozolimskiej i ofiarowali mu chleb z sola, co Jego Cesarska Mosc przyjela bardzo uprzejmie”. Witajacym prezesem, piastujacym zreszta owa godnosc dopiero od 24 sierpnia (poprzednio kolejno czlonek i wiceprezes Rady) byl Ludwik Osinski, jeden z przeciwników wygasajacego powstania, poeta, dramatopisarz i krytyk literacki, ponadto dyrektor Teatru Wielkiego oraz profesor Królewskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Osinski mial za soba cwiercwiekowy staz w „sztuce królewskiej”, zas w latach 1815-1820 nawet pelnil wysoka i odpowiedzialna funkcje wielkiego mówcy Wielkiego Wschodu Polskiego, który zostal rozwiazany – wraz z podleglymi placówkami – 25 wrzesnia 1821 r. postanowieniem namiestnika Królestwa, Józefa Zajaczka, zatwierdzonym nastepnie przez króla i cesarza Aleksandra I. Tenze Osinski siedem miesiecy wczesniej, 5 lutego 1831 r., wraz z czterema innymi adeptami, „jako Deputacja wyznaczona przez znaczna liczbe obywateli pragnacych wznowic dawna Instytucje Wolnego Mularstwa tak uzyteczna z celów swoich, a w obecnym czasie mogaca sie wiele przyczynic do powszechnego dobra”, zwrócil sie do Rady Municypalnej z petycja, w której prosil o udostepnienie pomieszczen majacej powstac lozy oraz wydanie dziesiec lat wczesniej skonfiskowanych dokumentów i utensyliów obrzedowych (1). W dniu, w którym wojska carskie zajmowaly miasto, wydal w imieniu Rady odezwe do jego mieszkanców. Zawiadamial ich, ze Rada „jak ma sobie za obowiazek zaspokoic wszelka troskliwosc obywateli co do bezpieczenstwa osób i majatków, tak pewna jest razem, iz wszyscy mieszkancy zachowaja sie jak najprzyzwoiciej!” (2)

    Jeszcze kilkanascie dni pózniej, 20 wrzesnia, profesorowi Uniwersytetu, ekonomiscie Fryderykowi Skarbkowi, po pierwszej przespanej po powrocie do Warszawy nocy, utkwil w pamieci poranny widok miasta: „Po wszystkich placach biwaki i placówki, dopalajace sie nocne ogniska; sloma, sianem i drzewem zajete place, a pomiedzy tym wszystkim zolnierze, konie, armaty i bron w kozly ustawiona [...] a wsród tego wszystkiego dywizjon zandarmów postepujacy z wolna w wojennym szyku, z muzyka pulkowa na czele, która jakby na uragowisko rzewna nasza piosenke Jeszcze Polska nie zginela przygrywala!” (3). Dzialo sie tak, gdyz niezbyt daleko znajdowaly sie wciaz oddzialy powstanczej armii. Jednakze pod naporem wojsk carskich 8 pazdziernika przekroczyly one kolo Brodnicy granice pruska, po czym zostaly rozbrojone, a w maju 1832 r. przebrzmialy ostatnie wystrzaly insurgentów tulajacych sie po puszczach i zasciankach litewskich. Teraz na znajdujacych sie pod panowaniem carskim ziemiach polskich i w ich znów, jak po powstaniu kosciuszkowskim i III rozbiorze, wyludnionej stolicy (liczba jej mieszkanców spadla, wedlug szacunkowych danych, z 140 tys. w 1829 r. do 123 tys. w trzy lata pózniej) zycie zaczelo sie normalizowac. Na tyle oczywiscie, na ile bylo to mozliwe w warunkach policyjno-represyjnych rzadów Mikolaja I i obowiazujacego w Królestwie do 1856 r. stanu wojennego. Na Zamku Królewskim znów rezydowal namiestnik; byl nim feldmarszalek Iwan Paskiewicz. Nosil tytul ksiecia warszawskiego, nadany mu za zajecie Warszawy. Biura namiestnika, znajdowaly sie w sasiednim Palacu pod Blacha i w Palacu Prymasowskim; opodal zas, w palacu Namiestnikowskim, nadal zbierala sie Rada Administracyjna. Podobnie w swych dawnych siedzibach czynne byly komisje rzadowe, odpowiedniki ministerstw, w skladzie osobowym w zasadzie polskie. Tyle tylko zmienilo sie, ze nie obowiazywala konstytucja i nie bylo juz Sejmu. Za to w historycznym palacu Brühlowskim urzedowal wojenny gubernator, pierwsza po namiestniku figura w kraju.

    W tej atmosferze nawet i myslec nie bylo mozna o legalnym wznowieniu wolnomularstwa, zabronionego w latach wladzy nieporównanie bardziej liberalnej. Adepci symbolicznej kielni i takiegoz mlotka, zamieszkali w Królestwie oraz na ziemiach litewsko-bialoruskich i ukrainskich bylej Rzeczypospolitej szlacheckiej, ludzie co najmniej zblizajacy sie czterdziestki, z reguly jednak sporo nawet starsi, dzielili teraz los zbiorowosci szerszej, której czescia byli – warstwy oswieconej (4). Niektórzy wiec – jak sygnatariusz petycji z 5 lutego 1831 r., posel czestochowski Kantorbery Tymowski, czy tez dostojnicy Wielkiego Wschodu ostatnich jego kadencji, jak Ludwik Plater, Bogumil Mirski, ks. Wincenty Krasinski – wraz z tysiacami zolnierzy i oficerów powstania, czy to w ich szeregach, czy w pojedynke, udali sie w tulaczke na Zachód, przede wszystkim do Francji, stajac sie czescia Wielkiej Emigracji. Inni nieco pózniej uchodzili potajemnie ze swoich domostw, dolaczajac do niej. W kraju Wielkiej Rewolucji osiadly najbardziej wazkie i twórcze grupy polskiej warstwy oswieconej. Totez juz niebawem nadsekwanska stolica stala sie nie tylko siedziba wielu instytucji i organizacji tego uchodzstwa, ale i glównym osrodkiem polskiego zycia intelektualnego, miejscem zamieszkania luminarzy polskiej mysli. Równiez wolnomularstwo polskie, do 1821 r. najliczniejsze, wzglednie masowe, swieckie dobrowolne stowarzyszenie warstwy oswieconej, faktycznie przenioslo sie – juz nie jako struktura organizacyjna, lecz ruch ideowy – tam, gdzie znajdowal sie teraz punkt ciezkosci jego bazy rekrutacyjnej. W mieszczanskiej monarchii Ludwika Filipa od pierwszych niemal dni pobytu emigracyjnego inicjowano emigrantów do lóz, zarówno do trzech krótkotrwalych polskich, jak i do francuskich (5). Stosunkowo nieliczni adepci „sztuki królewskiej” znalezli sie wsród tych, którzy skuci lancuchami pieszo powedrowali na Sybir.

    Najliczniejsza natomiast grupa „wtajemniczonych” pozostala w kraju; w ich liczbie wiekszosc zyjacych dostojników Wielkiego Wschodu Polskiego i Najwyzszej Kapituly, owych dwu naczelnych osrodków kierowniczych calej krajowej – istniejacej do jesieni 1821 r. – zlozonej, wielostopniowej struktury organizacyjnej wolnomularstwa, obejmujacej prócz Królestwa ziemie litewsko-bialoruskie, czesc ukrainskich i Kraków. Ludzie, o których mowa, raczej lepiej niz przecietnie sytuowani, nalezeli do klasy panujacej lub grup z nia blisko zwiazanych. Teraz starzeli sie, a pozbawieni radykalizujace oddzialywujacego doplywu mlodego narybku, którego juz od „kasaty” w 1821 r. nie bylo, gdyz byc nie moglo, stopniowo przesuwali sie duchowo i politycznie na prawo, ku umiarkowaniu. Ku kompromisom sklaniali sie na ogól juz dawniej, jeszcze w latach dwudziestych, niezaleznie nawet od postaw, jakie zajmowali w sporach, które u progu tej dekady wstrzasaly Wielkim Wschodem i jego placówkami, oraz od ówczesnie dzielacych ich róznic polityczno-spolecznych. Wszak umiar byl trescia polityczna i spoleczna owej „sielskosci”, programu nie tylko literackiego, który teoretycznie i metodologicznie podbudowal nie kto inny, jak poeta Kazimierz Brodzinski, jeden z przywódców opozycyjnej wobec krajowego kierownictwa wolnomularskiego wiekszosci. Juz wtedy doszli do konkluzji, jaka w scenie salonu warszawskiego czesci III Dziadów Adam Mickiewicz ironicznie wlozyl w usta latwo dajacego sie personalnie odcyfrowac Literata IV:

    Nasz naród sie prostota, goscinnoscia chlubi,

    Nasz naród scen okropnych, gwaltownych nie lubi;

    Spiewac, na przyklad, wiejskich chlopców zalecanki,

    Trzody, cienie – Slawianie, my lubim sielanki (6).

    Teraz, gdy sielanki nie mozna bylo wprowadzic w zycie, pozostawalo im uzalanie sie, ze powstanie bylo niepotrzebne, gdyz uniemozliwilo ja. Jedni wiec – jak inny sygnatariusz lutowej petycji do do Rady Municypalnej, ostatnio zas powstanczy komisarz rzadowy województwa plockiego, Bruno Kicinski – wycofywali sie do swoich dóbr, podczas gdy Kajetan Kozmian, nadal szlifowal klasycystyczne wersy poematu Ziemianstwo, zachwalajacego owa sielskosc. Inni starali sie przystosowac do zmienionej rzeczywistosci i znalezli sobie w niej miejsce. Ludwik Osinski po zamknieciu zarzadzeniem carskim 22 pazdziernika 1831 r. Uniwersytetu, podobnie jak i pozostalych szkól wyzszych w Królestwie, nadal – aczkolwiek juz raczej formalnie tylko – dyrektorowal w Teatrze Polskim; pózniej, okolo 1833 r. zostal mianowany referendarzem Rady Stanu, nastepnie czlonkiem Rady Wychowania Publicznego w Królestwie Polskim. Wspólsygnatariusz petycji lutowej, aktor, dramatopisarz i dziennikarz Ludwik Adam Dmuszewski, który natychmiast po wybuchu powstania nie tylko publicznie demonstrowal swoje dlan poparcie, lecz w takim duchu równiez kierowal Teatrem Narodowym, teraz „jako czlowiek gruntownie znajacy czas, w którym zyl, i ludzi, z którymi obcowal” (7) dbal, by w redagowanym i wydawanym przez siebie od 1822 r. „Kurierze Warszawskim” niczego nie krytykowac i nikomu nie narazac sie. Totez w 1836 r. zdolal nabyc za 260 tys. zlotych polskich piekny majatek ziemski, Dobrzyniec Maly w okolicach Minska Mazowieckiego.

    Z grona wolnomularzy-wykladowców uniwersyteckich, oprócz wspomnianego juz Ludwika Osinskiego, np. historyk i filolog Feliks Jan Bentkowski, w ciagu ostatnich 10 lat istnienia uczelni dziekan Wydzialu Sztuk Pieknych i Nauk, po przejsciu w 1831 r. na emeryture byl honorowym sedzia pokoju, po czym od 1837 r. do smierci w 1852 r. kierowal Archiwum Glównym Królestwa Polskiego. Z kolei prawnik Aleksander Engelke zostal z czasem prezesem generalnego konsystorza wyznan ewangelickich i z tego tytulu byl u schylku zycia – w latach 1837-1839 – czlonkiem Rady Wychowania Publicznego, podczas gdy Kazimierz Brodzinski – w latach 1822-1831 profesor historii krytyki i literatury polskiej – redagowal nowy rocznik „Jutrzenka” na rok 1834 oraz od tego roku ukazujacy sie, ideowo i estetycznie eklektyczny a politycznie bezbarwny tygodnik ilustrowany „Magazyn Powszechny”. Nauczajacy astronomii Franciszek Serafin Arminski pozostal do smierci w 1848 r. dyrektorem Obserwatorium Astronomicznego. Podobne byly popowstaniowe drogi zyciowe adeptów kielni i mlotka ze srodowiska artystycznego. Do szpiku kosci spolonizowany kompozytor i pedagog Józef Antoni Franciszek Elsner, ongis jeden z przywódców opozycji w Wielkim Wschodzie, po zamknieciu w 1831 r. – wraz z pozostalymi szkolami wyzszymi – Szkoly Glównej Muzyki, udzielal prywatnych lekcji muzyki, zas od 1835 r. wykladal w utworzonej wtedy przy Teatrze Wielkim trzyletniej Szkole Spiewu. Uczyl równiez w Instytucie Guwernantek, uczestniczyl tez w rozmaitych komisjach egzaminacyjnych, dyrygowal muzyka religijna w kosciolach, udzielal sie w rozmaitych pracach spolecznych i charytatywnych. Nadal tez komponowal. Swój najwybitniejszy utwór, ukonczone w 1837 r. oratorium pasyjne Meka Pana Naszego Jezusa Chrystusa, zdecydowal sie – za namowa przyjaciól – ofiarowac Mikolajowi I i w tym celu w maju 1839 r. pojechal do Petersburga, gdzie przebywal 4 miesiace i zetknal sie z tamtejszym srodowiskiem muzycznym. Wspólzawodniczacy poprzednio z Elsnerem w Teatrze Narodowym kompozytor Karol Kazimierz Kurpinski, nie mianowany wódz muzyczny powstania, m.in. autor muzyki do zwiazanej z nim porywajacej Warszawianki Casimira Delavigne’a, pozostal na zajmowanym przez siebie od 1824 r. Stanowisku dyrektora opery w tymze teatrze. Na inauguracyjnym przedstawieniu 24 lutego 1833 r. w nowym gmachu teatru dyrygowal opera Gioacchino Antonio Rossiniego Cyrulik Sewilski, do 1840 r. byl tez dyrektorem zalozonej przez siebie wspomnianej Szkoly Spiewu.

    Sposród czlonków dwu ostatnich kadencji (1820-1821) Wielkiego Wschodu Polskiego – zatem w okresie wybitnie prorzadowym – ongis protegowany przez Nikolaja Nowosilcowa Aleksander Graybner zostal W 1837 r. prezydentem Warszawy, zas general Franciszek Ksawery Kossecki, który miesiace powstania przezyl w Petersburgu, wysokim dostojnikiem panstwowym. Otrzymal 27 marca 1832 r. nominacje na dyrektora Komisji Rzadowej Sprawiedliwosci, a 7 maja tegoz roku ponadto na prezesa Komisji Emerytalnej. W trzy lata pózniej, odszedl na emeryture, zachowujac dozywotnio „w nagrode wiernej sluzby” calkowita pensje i prawo noszenia munduru generalskiego. Spokojnie i zamoznie zyl równiez dawny mecenas Stanislaw Kostka Nowakowski, wlasciciel wspaniale przez siebie odrestaurowanego palacu Danilowiczów oraz dóbr w Bilgorajskiem. W testamencie z 1841 r. majatek swój ocenil na 1300 tys. zlp. Z pelniacych ongis rozmaite funkcje w lozach stolecznych dwóch braci Lubowidzkich, starszy, Józef Gabriel – przed wybuchem powstania wiceprezes Banku Polskiego i marszalek Sejmu, zas na przelomie 1830-1831 r. podejrzany o udzial w wykradzeniu ze szpitala wojskowego swego posadzonego o szpiegostwo brata, Mateusza – zostal tuz po upadku powstania mianowany prezesem Banku Polskiego. Byl tez udzialowcem wielu powiazanych z tym bankiem spólek akcyjnych. Mlodszy o rok Mateusz Eustachy Michal, ów zbiegly przedpowstaniowy wiceprezydent miasta i szef policji municypalnej, po upadku powstania powrócil z Górnego Slaska do Warszawy. Tu zostal dyrektorem Wydzialu Przemyslu i Handlu Komisji Rzadowej Spraw Wewnetrznych, Duchownych i Oswiecenia Publicznego (8).

    Wszyscy ci i podobni adepci, ludzie, którzy znalezli sobie takie czy inne miejsce w popowstaniowej rzeczywistosci, nie mysleli o wznowieniu ruchu lozowego, zwlaszcza ze moglo sie to dokonac jedynie nielegalnie, w postaci stowarzyszenia podziemnego. Zarówno bowiem w Królestwie Polskim jak w Cesarstwie Rosyjskim pozostaly w mocy – i to do upadku monarchii Romanowów w 1917 r. – zarzadzenia z lat 1821-1822 i 1826 r. kladace kres legalnemu istnieniu placówek „sztuki królewskiej”. Na przeszkodzie stala tez, obok legalizmu czy lojalizmu, wzmagajaca sie religijnosc nawet wybitnych kiedys i aktywnych uczestników ruchu. Wszak od upadku Napoleona powtarzaly sie wystapienia papieskie przeciwko wolnomularstwu. Prócz antychrzescijanskosci przypisywaly mu przywódcza role we wszelkiego rodzaju rewolucyjnych konspiracjach, co wczorajszych adeptów dodatkowo immunizowalo przeciwko mysli o restytucji lóz. Jesli przyplyw religijnosci stapial sie u Kazimierza Brodzinskiego z haslami przetrwania narodowego, to juz u dawnego wilenskiego dzialacza mlodziezowego, zarazem autora i deklamatora okolicznosciowej poezji wolnomularskiej, Tomasza Zana, przybral ksztalt dewocji pokroju staropolskiego. Kiedy po zwolnieniu z dozywotniego zeslania w Orenburgu, w 1841 r. powrócil na Litwe, bral udzial w rekolekcjach i uroczystosciach parafialnych, odwiedzal cudowne obrazy i jezdzil na odpusty. Nie tak dalece posuwajacy sie w powrocie do religijnosci rówiesnik i ziomek Zana, pisarz Ignacy Chodzko, z biegiem lat z dawnego „Wirszajtosa” z Towarzystwa Szubrawców i rzecznika uwlaszczania chlopów przeobrazil sie w sztandarowego apologete tradycji szlacheckiej i lojaliste. Odpowiednio tez dochodzil w latach piecdziesiatych do konkluzji, iz ruch „sztuki królewskiej”, z którym dawnych zwiazków nie ukrywal, „przezyl swój wiek i waznosc”. Chodzko, ongis czlonek lóz w Minsku i Wilnie, uwazal „zesmy juz przeszli przez te zabawke, która jednak po calej Europie jeszcze sie rozwleka i w powazne szaty martwy szkielet ubiera”. Przyczyne tej dezaktualizacji upatrywal w tym, „ze to arkanum madrosci i szczescia dla ludzi, jakoby jedynie w lonie zakonu tego pielegnowane [...] przez wielka liczbe samychze adeptów dojrzec sie nie mogace swiatlo, majace kiedys w jedno braterskie ogniwo zespolic caly ród ludzki [...] jednak daleko jasniej bije i rozpromienia z oltarzy chrzescijanskich, nizeli z symbolicznego kosciola Salomona” (9).

    Innych ludzi zdobnego fartuszka mniej moze krepowaly wzgledy religijne czy swiatopogladowe, za to przeszkoda w podjeciu inicjatywy stawaly sie okolicznosci natury osobistej, najczesciej przeplatajace sie z tak czy inaczej ograniczona swoboda ruchów. Mistrz obrzedów Wielkiego Wschodu w latach 1819-1820, zarazem jeden z najwybitniejszych rzeczników opozycji w nim, Aleksander Chodkiewicz, po przedpowstaniowych jeszcze perypetiach wieziennych w zwiazku z podejrzeniami o kontakty z dekabrystami (poprzez Towarzystwo Patriotyczne) i pozostawaniu pod nadzorem policyjnym w Zytomierzu, powrócil do Warszawy. W Mlynowie, gdzie znów zamieszkal, szukal w pracy naukowej zapomnienia, czy ucieczki od klopotów materialnych oraz troski o synów, którzy uczestniczyli w powstaniu. Dolaczyla sie do tego ciezka choroba. Starszy od niego o lat szesc (ur. 1770), a jeszcze bardziej stazem wolnomularskim, napoleonski general brygady, nastepnie senator-kasztelan Stanislaw Malachowski, dopuszczony ongis do najwyzszego, siódmego stopnia wtajemniczenia i do Najwyzszej Kapituly, a w minionych sporach w Wielkim Wschodzie znajdujacy sie po drugiej stronie barykady anizeli Chodkiewicz, juz od sierpnia 1831 r. przebywal w Krakowie. Po amnestii carskiej osiadl w swoich Konskich i – daleki teraz od wszelkiej polityki – swej dawnej postawie swiatopogladowej dawal wyraz szerzac oswiate w calej okolicy. Na rozbudowe sieci szkolnej przeznaczal wlasne srodki w postaci pieniedzy, porad i budynków.

    Znacznie mlodszy od tamtych (ur. 1789) inny senator-kasztelan, Leon Dembowski, uniknal wprawdzie sadowej represji za powazna przeciez role w powstaniu – byl wtedy kolejno czlonkiem Rady Administracyjnej i Rzadu Tymczasowego – lecz jako niewatpliwy rebeliant pozostawal pod stalym dozorem policyjnym, zarówno w swoim majatku Klementowice (pod Pulawami), jak i od 1836 r. w Warszawie. W 1846 r., w zwiazku z rewolucyjna dzialalnoscia syna, Edwarda, od pogladów którego byl przeciez daleki, nadzór ów zostal zaostrzony. Przejsciowo odebrano Leonowi nawet dochody z majatku. W pieknej bibliotece – byl zamilowanym bibliofilem – jaka gromadzil w Klementowicach, znajdowaly sie cenne dokumenty i inne materialy wolnomularskie. Udostepnial je interesujacym sie ta problematyka. W czasach mikolajowskich, kiedy jakakolwiek wzmianka o ruchu „sztuki królewskiej” nie mogla przedostac sie przez sito cenzury, takie postepowanie wydaje sie swiadczyc, ze „sztuka” nie stala sie dlan obca i ze dbal, by pamiec o niej nie zaginela. Podobnymi motywami mógl sie kierowac rówiesnik kasztelana, a w latach 1832-1839 wychowawca „czerwonego kasztelanica”, Adrian Krzyzanowski (ur. 1788), gdy w maju 1834 r. skopiowal w Klementowicach cztery obszerne teksty, dotyczace dziejów mitycznego wolnomularstwa templariuszowskiego, rzekomego poprzednika systemu Scislej Obserwy. Krzyzanowski, inicjowany jeszcze w 1816 r. w plockiej lozy „zum Dreieck”, wówczas nauczyciel matematyki w Szkole Departamentowej w Plocku, pózniej stypendysta rzadowy w Paryzu, wreszcie profesor mechaniki analitycznej i algebry wyzszej Uniwersytetu Warszawskiego, teraz sie utrzymywal z lekcji prywatnych i tlumaczen z jezyków obcych (10). Dawal publicznie, w druku, wyraz swoim pogladom liberalnym, wystepujac jako sympatyk arian, zwolennik tolerancji religijnej, uwlaszczenia chlopów a przeciwnik jezuitów. On tez pierwszy w jezyku polskim zreferowal w 1842 r. poglady Augusta Comte’a i w duzym stopniu opowiedzial sie za nimi. Nie byl chyba jedynym, który dochowywal wiernosci zabronionej organizacji i jej ideologii, nieglosno dawajac temu wyraz (11). Wielu z pietyzmem przechowywalo swoje dyplomy i oznaki lozowe, fartuszki i szarfy, materialne wspomnienie lepszych czasów, gdy mysleli o sprawach wznioslych. Nie mialo to przeciez zadnych, a przynajmniej powazniejszych konsekwencji.

    W Warszawie juz po „kasacie” 1821 r. czolówke warstwy oswieconej, zatem owa zbiorowosc, z której rekrutowali sie ideowi i organizacyjni przywódcy ruchu symbolicznej kielni i takiegoz mlotka, mocno absorbowala ogólna sytuacja kraju, zas po klesce powstania najaktywniejsza czesc warstwy opuscila miasto. Totez ani po 1821 r. ani tym bardziej po 1831 r. nie wznowila dzialalnosci – oczywiscie juz konspiracyjnie – zadna z dotychczasowych lóz wolnomularskich, nie powstala tez jakakolwiek nowa. Natomiast na ziemiach litewsko–bialoruskich i ukrainskich napiecie polityczne bylo w trzeciej dekadzie XIX w. slabsze, zas straty popowstaniowe w warstwie oswieconej nieporównanie mniejsze. Dlatego w kilku miastach na tamtych terenach, „po kasacie”, która tu nastapila w 1822 r., niektóre placówki „sztuki królewskiej” niebawem wznowily dzialalnosc i oznaki zycia – co prawda nader slabe – dawaly w ciagu nastepnych dziesiecioleci (12).

    Niewykluczone, ze jednostki sposród starej daty stolecznych adeptów przylaczaly sie do niektórych z tych lóz, nawet – byc moze – zjednywaly dla nich narybek z mlodszego pokolenia. Tak wiec – podobno – okolo 1833 r. grono zamieszkalych w Warszawie ziemian z Litwy nalezalo do tajnej lozy „Doskonalej Tajemnicy” w Wilnie. Niejaki Wladyslaw Stroynowski piastowal w niej godnosc przysposobiciela. Okolo 1837 r. doprowadzic mial do inicjacji swego przyjaciela, mlodego arystokraty ze Zmudzi, Adama Aleksandra Atanazego Ronikiera, który w 1833 r. osiadl na dluzej w stolicy i zaczal gospodarzyc na ojcowskim, ówczesnie podstolecznym, folwarczku Rozbrat (13). Dziadek Adama, Michal Aleksander Ronikier, byl warszawskim wolnomularzem w drugiej polowie lat szescdziesiatych XVIII w. Wnukowi atmosfera wilenskiej placówki podobno niezbyt odpowiadala i prawie nie angazowal sie w jej dzialalnosc, mial bowiem ciagoty okultystyczne (14). Przypuszczac tez mozna, ze w owej lozy wilenskiej i jej grupie warszawskiej – podobnie jak w analogicznych ówczesnych placówkach na terenach etnicznie rosyjskich (15) – przewazaly przybierajace na sile w srodowiskach zamoznej szlachty polskiej, zwlaszcza na „ziemiach zabranych”, postawy ziemiansko-zachowawcze. Dlatego tez „sztuka królewska” byla tu traktowana w duchu jej konserwatywnego nurtu z czasów Aleksandra I. Zgodnie ze wskazana szersza ewolucja, loza coraz bardziej zamykala sie przed procesami spolecznej modernizacji, a wiec przed tym, z czego w ogóle wolnomularstwo wyroslo. W rezultacie odrywala sie od problemów, którymi zyl kraj, a koncentrowala sie na abstrakcyjnie pojmowanej etyce i problematyce samodoskonalenia adeptów. Brak centralnych instancji krajowych ruchu i tym samym regularnych stosunków z placówkami zagranicznymi, spychal ruch w polskiej i spolonizowanej czesci panstwa carów na pozycje w sobie zamknietej sekty, ze wszystkimi wlasciwymi temu zjawisku cechami. Postawa dumnej izolacji w istocie byla przejawem bezsily. Dochodzila w niej do glosu równiez dezaprobata ze strony apologetów tradycji szlacheckiej dla kierunku, w jakim w dziesiecioleciach poprzedzajacych Wiosne Ludów ewoluowal swiat, a wraz z nim znaczna czesc lóz zachodnioeuropejskich. Wszak, gdy one wychodzily naprzeciw zagadnieniom wspólczesnosci, tu – analogicznie jak w rosyjskich placówkach „sztuki królewskiej” – odwracano sie od nich. Totez, podobnie jak rosyjskie, loza wilensko-warszawska nie tylko ze nie odgrywala jakiejkolwiek roli w zyciu kraju, ale tez tracila atrakcyjnosc w oczach wchodzacych w zycie publiczne pokolen, w rezultacie zamierala. Wszystko, co bylo mlodsze i bardziej ruchliwe, nawet w srodowisku ziemianskim, szukalo dla swych aspiracji i ambicji ujscia w innych formacjach zycia spolecznego.

    Nie wykluczone, a raczej prawdopodobne, ze w Warszawie lat trzydziestych i nastepnych krócej czy dluzej przebywali obcokrajowcy, nalezacy u siebie w ojczyznie do wolnomularstwa. Lecz tu, w kontaktach z miejscowym spoleczenstwem, jesli nawet w wyjatkowych przypadkach przyznawali sie do tego, nie podejmowali – sadzac z braku o tym wzmianek – dzialan majacych na celu przeszczepienie swojej organizacji nad Wisle. O stolice ocierali sie tez przenikajacy z Zachodu od jesieni 1832 r. do Królestwa i na ziemie zabrane tajni emisariusze organizacji emigracyjnych, którzy mieli za zadanie stworzyc tu siec konspiracyjna, mogaca w odpowiednim momencie stac sie zalazkiem rewolucyjnej administracji i powstanczej armii. Wsród tych – jak ich zwala carska policja – agentów, ludzi znacznie mlodszych od zyjacych w kraju starej daty wolnomularzy, nie brak bylo i przyjetych do „sztuki królewskiej” na obczyznie, przewaznie we Francji.

    Ludzie ci, kiedy w kraju jeszcze czynne byly loze, na ogól nie mogli zostac do nich przyjeci, ze wzgledu na swój mlody wiek. Na Zachodzie zas zetkneli sie z ruchem na ogól jakosciowo innym anizeli ów rozwiazany administracyjnie w Polsce. Tamtejsze loze zdazyly nasiaknac liberalizmem, który w latach Restauracji byl sztandarem czy bojowym zawolaniem wszystkich prawie sil dazacych do zmiany wytworzonych przez Kongres Wiedenski stosunków i towarzyszacej im atmosfery spolecznej i politycznej. Wolnomularstwo to przeszlo przewaznie przez szkole konspiracji weglarskich i im podobnych. Dzieki temu doswiadczeniu zdolalo w latach dwudziestych oprzec sie atakowi przeróznych sil wstecznych. Stopniowo demokratyzowal sie równiez jego sklad osobowy. Ubywalo arystokratów, ich miejsce zajmowali swiatli przedstawiciele radykalnie usposobionego drobnomieszczanstwa. Mniej zachowawcze odlamy „sztuki królewskiej”, wyprzedzajac wielu mezów stanu, jeszcze w epoce Restauracji nauczyly sie dostrzegac istnienie narodów jako podstawowej formy politycznej w Europie, traktowac je jako realne zjawisko wspólczesnosci i wyciagac z tego wnioski dla swej dzialalnosci. W wielu lozach Zachodu, co je czynilo bliskimi licznym polskim uchodzcom, mocno zakorzenilo sie – m.in. dzieki powstaniu Greków – zrozumienie dla idei „narodowosci” czyli narodowej, wlacznie po udzielanie poparcia walce narodowowyzwolenczej. Ta wersja idei narodowej – daleka od pózniejszego nacjonalizmu – programowo warunkowala obecnosc w zyciu duchowym i spolecznym wartosci ogólnoludzkich, uniwersalnych, udzialem w nich pierwiastków narodowych, poczucia wiezi z narodem (16). Sposród uczestników wyprawy Józefa Zaliwskiego z 1833 r. co najmniej 14 bylo wolnomularzami, w tym sam jej przywódca oraz niektórzy publicznie w 1833 r. straceni: w Bialymstoku Adam Piszczatowski, w Grodnie Michal Wollowicz i w Warszawie Artur Zawisza. W zakladzie w Besançon inicjowany zostal inny konspirator, którego czekal los równie tragiczny – Szymon Konarski (17). W czasie swego krótkiego pobytu na ziemi ojczystej nie zajmowali sie oni jednak sprawami „sztuki królewskiej”.

    Za to szerzej niz dotad upowszechnialy sie w kraju rozmaite praktyki magiczne, magnetyzerskie i hipnotyczne, prymitywniejsze elementy teurgii, teozofii, róznorodnej mistyki, owe formy ucieczki od przykrej rzeczywistosci, której przezwyciezenie w swiecie realnym wydawalo sie niemozliwoscia. W przeciwienstwie do zebran wolnomularskich, spotkania zwolenników tych doktryn nie byly zabronione. Stad brala sie popularnosc licznych „koptów” i „magów”; w Warszawie modne staly sie zwlaszcza seanse prespirytystyczne. Jednym z ich uczestników byl wzmiankowany juz wolnomularz z placówki wilenskiej, Adam Ronikier, wykazujacy „wyjatkowa sile magnetyczna”. Interesujac sie okultyzmem, w drugiej polowie lat trzydziestych nabyl zawierajaca liczne z tej dziedziny utwory, nawet biale kruki, prywatna biblioteke Zaluskich w Trzeszczanach (w Hrubieszowskim) i sprowadzil ja do siebie do Warszawy, do dworku na Rozbracie. Przyjety w poczatkach 1839 r. w Rogalinie przez Rogera Raczynskiego do Zakonu Rózokrzyzowców, po pobycie w latach 1841-1845 we Wloszech, gdzie – m.in. pod miejscowoscia Baia, na poludniu Pólwyspu Apeninskiego – zglebial tajniki nauk hermetycznych, Ronikier wiosna 1845 r. powrócil do Warszawy. Tu, na Rozbracie, urzadzil – podobnie jak Raczynski w Rogalinie – laboratorium alchemiczne, wyposazone m.in. w piec z duzym kominem (18).
    (http://www.wlnp.pl/8-9%2C%20Hass%2C%20W%20ujarzmionej%201.htm)

  • Generated by GreatFamily 1.1 - FREEWARE